Odcinek 1 „De burbujas”
- Folios
- 14 kwi 2020
- 3 minut(y) czytania
Nazywam się Jack Houston. Gdyby ktoś zapytał mnie, kiedy to wszystko się zaczęło, chyba nie potrafiłbym odpowiedzieć. Była obecna w moim życiu, odkąd pamiętam. Na ulicach rodzinnego Baltimore już w dzieciństwie widywałem ludzi przypominających zombie, zżeranych od środka przez nałóg, przy którym uzależnienie od xylometazolinu to pikuś. Niewolników potężnej kochanki, będącej w stanie rozbijać rodziny, niweczyć kariery, a nawet odbierać życie.
Folii.
Folia jest wszędzie. Nawet gdy próbujesz jej unikać, i tak cię odnajdzie, by bezpardonowo wtargnąć w twój świat. Bo nagle okazuje się, że ukochana babcia, której pomidorówka stanowi wzorzec z Sevres wszystkich pomidorówek w kosmosie, zbiera potajemnie foliowe torebki i wyściela sobie nimi łóżko. Albo dziewczyna, w której oczyma wyobraźni widziałeś matkę swoich dzieci, podczas jednej ze studenckich imprez bierze udział w orgii owijania się streczem i ginie w męczarniach, bo jakiś debil przesadził z dawką warstw.

To przez tego typu historie postanowiłem wstąpić do FEA[1]. Jeśli dotarły do ciebie informacje o przechwyceniu 20 ton worków na śmieci o zapachu truskawkowym, które szmuglowano z prowincji La Biedra w paczkach z kokainą, czy partii stu tysięcy ekskluzywnych samozamykających się torebek na lód, przemycanych w polskim węglu z Bogoty, to tak – to moja sprawka. Ostatnia akcja – udaremnienie wprowadzenia na rynek miliona pelerynek fryzjerskich – również zakończyła się sukcesem, po którym udałem się na zasłużony urlop.
[1] Foil Enforcement Administration.

Niestety został on przerwany dziś rano telefonem od szefa:
- Houston, mamy problem.
Dlatego teraz, zamiast grzać się w słońcu Dominikany i pić drinki z parasolką, pędziłem moim samochodem do biura mieszczącego się w centrum Arlington.
- Witaj Jack - John Swigert jak zwykle przywitał mnie mocnym uściskiem dłoni. – Sprawa jest poważna.
Swigerta poznałem jeszcze w czasach dzieciństwa, był najlepszym przyjacielem mojego zmarłego ojca. Służyli razem w Wietnamie, mój staruszek uratował mu życie. Wietkong pojmał Johna i poddał go wyrafinowanym torturom, w których prym wiodły pikantne sajgonki. Jeśli w tym momencie parskasz śmiechem, to pomyśl, co w rękach wyedukowanego kata może spowodować ostry jak sto diabłów, walcowaty przedmiot umieszczony w niewłaściwym miejscu… Tak czy siak ojcu udało się odbić Johna, który po wielu miesiącach kuracji wrócił do zdrowia. Aczkolwiek do dziś ma uraz do kuchni azjatyckiej oraz nerwowy tik, który próbuje zniwelować nanosrebrem od Jerzego Zięby.

Swigert powoli wyjął z szuflady biurka niewielki karton.
- Pojawił się nowy gracz na rynku. Nazywa się Pablo Minibar. Jest bardzo niebezpieczny. Będziesz musiał polecieć do Medellin, tam wesprze cię nasz agent, Corazon Espinado.
- Szefie, z całym szacunkiem, ale to nie pierwszy przypadek, gdy na horyzoncie pojawia się groźny baron foliowy… Co w nim tak wyjątkowego, że musiałeś mnie wezwać?
John ze zniecierpliwieniem machnął ręką.
- Tu chodzi nie tylko o to, że mamy do czynienia z psychopatą gorszym od pozostałych. On odpowiada za produkcję towaru, który uzależnia mocniej niż inne rodzaje folii.
- Czyli?
Swigert westchnął i ostrożnie rozpakował pakunek. Moim oczom ukazała się folia o niespotykanej wcześniej formie.
- Nie dotykaj jej! – wrzasnął, gdy sięgnąłem w kierunku paczki. – To cholernie niebezpieczne!
- Ale jak mam bronić przed nią ludzi, skoro nie wiem, jak działa? – warknąłem.
John z rezygnacją zaczął masować nasadę nosa.
- No dobrze – rzekł po chwili. – Zrobisz to tutaj, w bezpiecznych warunkach. Ale nie mów potem, że nie ostrzegałem…
Pochyliłem się nad kartonem, w którym spoczywała ONA. Składała się z wielu bąbelków i wyglądała bardzo niewinnie, więc śmiało wziąłem ją w dłonie. Gdy poczułem pod opuszkami palców wypełnione powietrzem pulchne komory, jakiś wewnętrzny, niesłyszany dotąd głos kazał mi mocno nacisnąć.
Zrobiłem to. Pierwszy bąbelek eksplodował, powodując, że moje ciało zostało zalane endorfinami z niespotykaną dotąd mocą. Jak w jakimś szale zacząłem zaciskać palce na kolejnych bąbelkach, wybuchały raz za razem, powodując nowe formy ekstazy… Swigert krzyczał coś do mnie, próbując wyrwać folię z moich rąk, ale trzymałem mocno, chciałem jeszcze i jeszcze…
Ostatnie co pamiętam to silne uderzenie w potylicę.
Zapadła ciemność.

Comments