Odcinek 6 „Szwagier powiedział, że zrobi taniej”
- Folios
- 8 maj 2020
- 6 minut(y) czytania
KRYJÓWKA CORAZONA ESPINADO, 22/23 KWIETNIA 2020 ROKU
- Twoja babcia bała się apokalipsy? – zdziwiłem się.
- Tak, Jack. Mnie też się to na początku wydawało chore. Ale pomyśl, czy naprawdę mało brakuje, by do niej doszło?
- No w sumie nie… Jak patrzę na postępowanie niektórych ludzi to się dziwię, że jeszcze żyjemy…
Choć babcia Espinado, Señora Mohair, była foliową baronową, to przecież nie musiała się mylić.

W końcu znaleźliśmy się na samym dole bunkra. Corazon otworzył ciężkie drzwi i moim oczom ukazało się luksusowe wnętrze.
- Mierda, twoja babcia nie żałowała kasy – mruknąłem.
- Potem cię oprowadzę. Najpierw musimy się połączyć ze Swigertem.
Weszliśmy do pomieszczenia, którego nie powstydziłaby się nawet NASA.
- To moje centrum łączności ze światem. Babci służyło do wydawania poleceń Dinosaurios. I grania z koleżankami w bingo – Espinado uprzedził moje pytanie.
Usiadł przy kokpicie i powciskał jakieś przełączniki. W chwilę później na jednym z ekranów pojawił się Swigert.
- Czołem chłopcy.
- Cześć, John. Musisz mnie uważnie wysłuchać – Corazon nie owijał w folię. – Kojarzysz spółkę, którą rozpracowywałem w zeszłym roku? Szwagropak?
- Jasne. Nie wykryliśmy żadnych nieprawidłowości, choć oczywiście wciąż dziwi mnie ilość kasy, którą dysponują. Coś się zmieniło?
- Owszem. Dostałem cynk, że Minibar został właśnie jej większościowym udziałowcem. Przez jedną ze swoich spółek zarejestrowanych na San Escobar.
- Po co? Przecież to rodzinna firma produkująca opakowania…
- Owszem. A zarazem firma, która wygrała przetarg na produkcję kopert do pakietów wyborczych.
- Mów dalej – Swigert wyraźnie się zasępił.
- Zdobyli wszelkie atesty, dzięki czemu zgarnęli zamówienia praktycznie ze wszystkich państw, które podpisały porozumienie o wprowadzeniu wyborów korespondencyjnych. Z małej rodzinnej firmy stali się nagle światowym potentatem. Przypadek? Nie sądzę… Dziwnym trafem konkurencję spotkała seria niefortunnych zdarzeń. A to pożar w magazynie maszynowym, a to mole książkowe w składzie z papierem… Oczywiście Szwagropak jest czysty jak łza, sabotażu dokonali wszędzie „nieznani sprawcy”.
- No dobrze, więc nasz przyjaciel Pablito ma teraz firmę, która ogarnie kwestię opakowań pakietów wyborczych. Po co? Przecież to nie da mu możliwości ich fałszowania.
- Nie chodzi o fałszowanie wyborów, John. Chodzi o koperty. Wyłożą je w środku folią bąbelkową. Wiesz, co to oznacza? Będziemy mieli cały świat uzależniony od zgniatania bąbelków!
Nawet na ekranie było widać, że Swigert zbladł.
- Jasna cholera. Co robimy?
- Załatw nam bezpośredni kontakt z przywódcami największych państw świata. Musimy ich o tym poinformować i przekonać, by zrezygnowali z wyborów korespondencyjnych. I nakłonili do tego całą resztę.
- A jeśli to się nie uda?
Corazon zerknął na mnie znacząco.
- Wtedy, John, grozi nam prawdziwa apokalipsa…
POSIADŁOŚĆ PABLO MINIBARA, 23 KWIETNIA 2020 ROKU
Pablo obudził się około dziesiątej rano, zlany zimnym potem.
- Mierda… Co za koszmar… - odetchnął z ulgą, gdy zorientował się, że jest bezpieczny w swojej sypialni.
Przyśniło mu się, że postanowił wyemigrować do jakiegoś dziwnego państwa w Europie Środkowej, by kandydować na prezydenta. Kraken został szefem jego kampanii wyborczej i ciągle wpadał na jakieś kretyńskie pomysły – a to próbował przekupić potencjalnych wyborców folią bąbelkową, a to kogoś ugryzł, a to zlecał produkcję ludycznych wideoklipów z udziałem zespołów disco-polo (twierdził, że w tym kraju to najpopularniejszy rodzaj muzyki, więc ścieżka dźwiękowa zagwarantuje wygraną. Niejaki Zenek był ponoć zainteresowany współpracą). Co ciekawe, jego działania wydawały się skuteczne, bo Pablo szybował w sondażach niczym orła cień. Moment, gdy Kraken pokazał mu nowy plakat wyborczy, był tym, który mózg Minibara uznał za graniczny i zaordynował gwałtowną pobudkę.
Całe szczęście. Przecież Pablo nigdy nie zostałby politykiem. W końcu miał swój honor.

Powoli wstał z łóżka, podszedł do sekretarzyka i nalał sobie na rozruch trochę whisky. Po pierwszym łyku przypomniał sobie wariackie zakończenie wczorajszego dnia. To że Gabbana okazał się dziewczyną, było wystarczająco niespodziewane, natomiast ciąża kwalifikowała się do historii z cyklu „Strefa mroku”. I to w wersji reżyserskiej.
Pablo pokręcił głową z niedowierzaniem i spojrzał na portret swej ukochanej matki. Był to przedmiot, który jako pierwszy znalazł się w tym domu. Kazał go oprawić w drogocenną ramę wykonaną z największego szmaragdu, jaki znaleziono w historii, inkrustowaną m.in. rubinami wielkości pięści oraz płaskorzeźbami delfinów z najczystszej próby diamentów. Mama co prawda wolała rekiny, ale artysta niestety zignorował jej wytyczne i pozwolił sobie na samowolę budowlaną, uznając, że jak kobita, to muszą być przecież jakieś miłe zwierzątka. Do dziś rozpamiętuje ten fatalny błąd w małej chatynce gdzieś na mroźnych ostępach syberyjskiej tundry (mama nie była mściwa).

Minibar uwielbiał ją i otaczał niemal nabożną czcią. W końcu to ona wychowała go na przywódcę najpotężniejszego kartelu na świecie. Ale też ustawiła bardzo wysoko poprzeczkę, jeśli chodzi o kobiety, bo Pablo do dziś z żadną nie związał się na poważnie. Po prostu nie było równie pięknej i inteligentnej co ona.
- Te amo, mama – szepnął, przesyłając portretowi czułego całusa.
Nagle z impetem otworzyły się drzwi i do środka wbiegł zdyszany Dolce. W rękach trzymał jakiś niewielki przedmiot owinięty brudną szmatą.
- Patrón, zobacz co znalazłem! – zdołał wydusić, przekazując szefowi zawiniątko.
Pablo ostrożnie rozsunął warstwy materiału i zajrzał do środka.
- O kurwa! - z wrażenia aż opuścił go na ziemię.
- Lepiej bym tego nie ujął, patrón.
- Gdzie to znalazłeś?
- Pojechałem do domu jednego z chłopaków, którzy zniknęli poprzedniej nocy. Nikogo nie było, ale…
- Ale co?
- Ale musiało tam dojść do jakiejś masakry! Wszędzie pełno krwi, jakby do środka wpadła rozszalała bestia. I żadnych szczątków, poza tym…
- Myślisz, że to konkurencja?
- Nie, patrón. Zostałyby jakieś fragmenty ciał… cokolwiek. A tam poza krwią i flakami nie było nic! Nada! Poza tym ta ręka nie wygląda na uciętą… Spójrz.
Minibar przyjrzał się uważnie znalezisku i głośno wypuścił powietrze z płuc.
- Mierda, masz rację. Wygląda, jakby ktoś ją… odgryzł?

TAJNE LABORATORIUM DOKTORA CHRISTIANA, 23 KWIETNIA 2020 ROKU
Doktor Christian wziął łyk yerba mate i ziewnął rozdzierająco. Pracował nieprzerwanie od momentu, gdy Pablo i Kraken opuścili jego tajne laboratorium. Fakt, że tajemnicza narośl, znaleziona na plantacji folii bąbelkowej, okazała się organizmem pochodzącym nie z tego świata, również go zaskoczył. Ale jednocześnie napełnił nadzieją, że wreszcie uda mu się zrealizować PLAN. Plan, którego wprowadzenie stało się jego życiową misją, odkąd w wieku 4 lat przeczytał od deski do deski „Domowy poradnik medyczny”.
Niestety wszystkie przeprowadzone póki co testy spełzły na niczym i Christian zaczął powoli tracić nadzieję.
- No i co teraz zrobimy, George?
George, oswojony szympans, uratowany niegdyś przez Christiana z laboratorium, w którym produkowano plastry do depilacji, spojrzał na niego pytająco i wydął wargi.
- Masz rację – westchnął doktor, odgarniając opadającą na czoło grzywkę. – Chyba powinienem dać sobie spokój.
George gwałtownie pokręcił głową i zaczął podskakiwać w miejscu, obficie plując na wszystkie strony.
Christian plasnął dłonią w czoło.
- No jasne, masz rację! Dlaczego o tym nie pomyślałem?
KRYJÓWKA CORAZONA ESPINADO, 23 KWIETNIA 2020 ROKU
Gdy zegarek pokazał 5 rano, postanowiłem wstać. Miałem za sobą bezsenną noc. Dręczył mnie ogromny niepokój – czy Swigertowi uda się nakłonić przywódców państw do rozmowy? A nam ich przekonać? Od tego zależą przecież losy całego świata…
Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi.
- Proszę!
Corazon wkroczył do środka z dwoma parującymi kubkami. Poczułem aromat mielonej kawy najlepszego gatunku.
- Vamos Jack, już czas.
W centrum łączności przywitał nas widok dobrze znanych twarzy.

- Szanowni państwo – zaczął Espinado. – Bardzo dziękujemy, że zechcieliście nas wysłuchać. Nazywam się Corazon Espinado, a to mój partner Jack Houston. Jesteśmy agentami FEA.
Widoczne na monitorach głowy skinęły milcząco na powitanie.
- Jak państwu doskonale wiadomo, wszyscy borykamy się z problemem folii. W przesłanych materiałach znajdziecie informację o Pablo Minibarze, który opracował nowy, wyjątkowo uzależniający gatunek: folię bąbelkową. Ze zdobytych przeze mnie informacji wynika, że Minibar znalazł sposób, by uzależnić od niej cały świat…
Corazon mówił bez przerwy przez dobre pięć minut. Nikt mu nie przerywał, wszyscy słuchali z uwagą. Gdy skończył, zapadła grobowa cisza.
- Co pan radzi? – przerwał ją w końcu premier Wielkiej Brytanii.
- Najpierw trzeba przejąć wszystkie koperty. Musimy to zrobić sprawnie i szybko, a przede wszystkim jednocześnie, by nie dać mu pola manewru. Jak rozumiem, pierwsze na liście są wybory we Francji i tam już część kopert pojechała?
- Tak, są w dobrze strzeżonym magazynie pod Paryżem – potwierdził Macron.
- Czyli jeszcze nie jest źle, bo mamy nie kilka czy kilkadziesiąt, ale dwa miejsca, w których są przechowywane koperty: jedno pod Paryżem, a drugie w Polsce, w siedzibie Szwagropaku.
- To znaczy gdzie? – spytała kanclerz Niemiec.
- We wsi Szwagrów, w województwie świętokrzyskim. Konfiskata kopert będzie ogromnym ciosem dla Minibaram i da nam trochę czasu.
- Czasu na co?
- Żeby zastanowić się, jak bezpiecznie zniszczyć plantację.
Z głośników popłynął szmer poparcia. Nagle milczący dotąd prezydent USA odchrząknął znacząco. Wszyscy ucichli, czekając w napięciu na jego wypowiedź.
- A może po prostu spuścimy atomówkę?
Comments